Wojciech Nowakowski
Absolwent filologii węgierskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z zawodu i zamiłowania dziennikarz sportowy. Od 2011 roku relacjonowałem zmagania w wielu dyscyplinach, często takich, które zazwyczaj nie przebijają się do świadomości kibica częściej niż raz na cztery lata. Będąc blisko niektórych z nich zacząłem zauważać, że pojawiające się w mediach opisy działań władz polskich związków sportowych, działaczy określanych często "leśnymi dziadkami" (choć są to już coraz młodsi ludzie, obojga płci) i wynikające z tego problemy polskiego sportu, to nie są pojedyncze przypadki, ani nawet kwestia samych ludzi.
To system polskiego sportu kreuje patologiczne sytuacje. Sport w Polsce jest na dalszym miejscu w hierarchii priorytetów polskich związków sportowych czy ministerstwa sportu (jakkolwiek odpowiedzialny za to resort w danej chwili by się nie nazywał). Liczy się twardy papier, dostosowanie życia pod przepisy, często kompletnie oderwane od sportowej rzeczywistości, godzące w to, co w sporcie najpiękniejsze - nieprzewidywalność i emocje. A jednocześnie te przepisy ciągle się zmieniają. Podobno na korzyść polskiego sportu. W praktyce... śmiem wątpić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz